Post był zaczęty wczoraj w drodze do domu niestety Alanek zaczął strasznie marudzić i musiałam skończyć pisanie,
Z Niedzieli na Poniedziałek (15.09/16.09) obudziłam się o 23:50 tak mnie dziwnie w brzuchu kręciło i w ogóle jakoś dziwnie mi było, równo o północy zaczęły się skurcze Romek od razu się obudził i mnie pocieszał ,że za momencik przejdzie jak dwa dni wcześniej,
do godziny 1:00 zapisywałam na telefonie co ile mam skurcze były trochę bolesne ale nie tak bardzo by panikować w dodatku co 10 minut chodziłam na siku,
Romek cały czas mówił że za chwile mi przejdzie że to tylko fałszywy alarm,
po 1:00 dostałam tak bolesnych skurczów że nie byłam w stanie już zapisywać co ile je mam więc Romek zaczął zapisywać, o 1:55 jak znów byłam na siku zobaczyłam że leci mi krew nie dużo ale już zaczęłam panikować, Romek dalej twierdził że zaraz przejdzie, jednak jak musiał mnie nieść na łóżko jednak zmienił zdanie i zadzwonił po swojego dobrego kolegę Damiana i zaczął dosłownie mnie ubierać i dopakowywać szpitalną torbę dla malucha,
po jakichś 10 minutach był już Damian, zapakowali mnie do samochodu i jak najszybciej do szpitala do Świdnika, z początku miał być to Lublin ale zmieniłam zdanie drogą :D
jak nigdy dojechaliśmy w niecałą godzinę do Świdnika, w samochodzie podobno darłam się że zabije Romka ( ja tego nie pamiętam) w ogóle całą drogę strasznie jęczałam krzyczałam itp.
pod szpitalem chłopaki wzięli torby a raczej Damian wziął torby a Romek mnie,
na izbie przyjęć nie byłam w stanie wejść na fotel aby położna mnie zbadała więc badała mnie na leżance coś tam pomruczała pod nosem zawołała chłopaków po torby mnie na wózek i na górę na porodówkę, tam podpieli mnie pod KTG i leżałam tak jeszcze z godzinkę strasznie krzyczałam bo tak mnie wszystko bolało, położna w tym czasie zadawała pytania ja jakimś cudem odpowiadałam ,
jak dojechaliśmy do szpitala miałam rozwarcie na 9cm (tego dowiedziałam się już na górze) jak już sobie tak leżałam przyszła pani doktor (powiem szczerze we wcześniejszych pobytach w szpitalu nie wydawała się zbyt sympatyczna) była nawet miła i zdziwiona w jaki sposób ułożone jest dziecko mówiła że to jej pierwszy taki przypadek (mały był obrócony główką w dół rączkami i nóżkami w prawą stronę) Romek jej powiedział że mój lekarz twierdził że nie będę rodzić naturalnie że żadem lekarz mi na to nie pozwoli, ta się zaśmiała i powiedziała że nie taki chucherka rodziły naturalnie i ona tu nie widzi wskazań do cc, w trakcie tej rozmowy ( to chyba była najmilsza rzecz podczas porodu ) poczułam ciepło :D wody mi odeszły,
pani doktor mnie zbadała i zawołała położne (było ich 2) one mi wytłumaczyły jak przeć itp. no i się dopiero zaczęło.... ból niesamowity brak powietrza jeszcze ten głupi uśmiech Romka który obstawiał z położnymi i lekarką jaka będzie płeć dziecka, po pewnym czasie wszystkie 3 wyszły (obok w sali też była rodząca która miała więcej trudności) ja miałam leżeć i przeć a Romek mnie pilnować, później przyszły położne i kazały mi się położyć na boku bo nie dawałam już rady, wszystko zaczęło mnie bolec ze zdwojoną siłą (wtedy podobno też się darłam że zabije Romka i że to przez niego mnie tak boli') jak już się przyzwyczaiłam do pozycji znów mnie obróciły na plecy i zaczęły mówić że to już koniec że jeszcze raz i znów wyszły potem przyszła pani doktor a Romek do niej "chyba będzie dziewczynka bo takie włoski ma długie" a ona na to " to pan włoski widział i nikogo nie woła" zaraz poszła po położne i mówi że musi mnie naciąć bo dziecko ma łokieć przy policzku i może mnie rozerwać i jak będę mieć skurcz to nadetnie, przyszedł skurcz i poczułam taki niesamowity ból zaczęłam tak wrzeszczeć że chyba cały szpital obudziłam, Romek wtedy schylił się zaczął mnie całować w rękę i ciągle powtarzał jeszcze tylko raz i będzie po wszystkim, bardzo nie skłamał bo było trzy razy a ten ostatni to już wiedziałam że muszę jak najdłużej bo będę się jeszcze męczyć i męczyć, no i w końcu było po wszystkim o 5:35 urodził sie zdrowy silny chłop,
oczywiście Romek przecinał pępowinę, ja byłam w takim szoku że nie chciałam wcale wziąć dziecka na ręce dopiero po kilkunastu minutach jak był już owinięty w becik i miał czapeczkę,
potem pani doktor zaczęła mnie zszywać mam 3 albo 4 szwy nie wiem nawet (nie miałam odwagi tam zaglądać) przez to że trochę się wierciłam zrobiła mi źle znieczulenie miejscowe i wyszło na to że wszystko i tak czułam, i wierciłam się jeszcze bardziej przez co zabrali mi małego i Romek go trzymał i robił mu jego pierwsze zdjęcia, po zszywaniu ja sobie dalej leżałam znów z małym i położna uczyła mnie jak karmić piersią,
z łożyskiem było trochę problemów lekarka mówiła że rzadko się zdarza że trzeba tyle czekać, ale w końcu się udało, z małym na sali leżeliśmy jeszcze 2 godziny dopiero potem zabrali małego mnie na wózek i na sale ;)
a tak w ogóle to Damian był pierwszym znajomym który widział Alana, całą akcje przesiedział przed porodówka i wszystko słyszał co się tam u nas działo ;D
AKTUALIZACJA:
No tak nie chciałam strzelać kolejnym postem dlatego aktualizuję ten :D
Mamy w planach zmianę wyglądu i nazwy bloga jeszcze tylko myślimy co i jak.
I takie zdjęcia Alanka
Nasz mały grubasek ;)
a tak w ogóle to Damian był pierwszym znajomym który widział Alana, całą akcje przesiedział przed porodówka i wszystko słyszał co się tam u nas działo ;D
AKTUALIZACJA:
No tak nie chciałam strzelać kolejnym postem dlatego aktualizuję ten :D
Mamy w planach zmianę wyglądu i nazwy bloga jeszcze tylko myślimy co i jak.
I takie zdjęcia Alanka
Nasz mały grubasek ;)
No i super że udało się naturalnie :) Teraz o wiele szybciej dojdziesz do siebie niz po cc:)
OdpowiedzUsuńI naprawdę zazdroszczę tak szybko rozwijającej się akcji - 9 cm WOW - ekspress :)
ja w zasadzie tez sie ciesze ze uniknelam cc bo przynajmniej brzuch w calosci bez blizn.
Usuńfakt faktem ze szwy troche bola ale jestem nieodporna na bol wiec chyba przesadzam a raczej napewno ;D
o Boże:P mogłam tego nie czytać przed moim porodem :P
OdpowiedzUsuńkazda z nas przechodzi to inaczej twoj moze byc zupelnie inny
UsuńJa pierdziu jak to czytam przypominam sobie ten ból :/
OdpowiedzUsuńja pamietam glownie ten bol i brak oddechu
Usuńo ja jego ja tez moglam nie czytac tez mnie to czeka nie moge sobie wyobrazic jaki to musi byc niesamowity bol straszne:(no ale gratuluje dzidzi:)
OdpowiedzUsuńKurczę... boję się swojego porodu jak cholera... :( aktualnie zbieram informacje o tym czy poród córki jest podobny do porodu mamy... Moja mama mnie rodziła bardzo długo i miałam ponad 4 kg... jeśli to się dziedziczy to powiem tylko: kur*a m*ć :(
Usuńnie wiem czy to sie dziedziczy, moja mama miala 3 cc a ja w dodatku o 1,5 miesiaca za wczesnie wyszlam ;d a Alanek naturalnie i o czasie.
Usuńw sensie te 3 cc ze z moimi siostrami i ze mna ;d
UsuńJeszcze raz gratulacje, na prawdę dzielna byłaś a Twoje rozwarcie imponujące - jeśli można to tak nazwać :). Współczuję tego bólu, ale u mnie też raczej na żywca się rodzi i chyba czas się z tym oswajać. Ja dalej nie mogę wyjść z podziwu, że jesteś taka szczuplutka a Alanek taki klocek ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do zabawy, dostałaś ode mnie nominację
http://zimowamama.blogspot.com/2013/09/liebster-blog.html
bardzo dziekuje za nominacje, juz kiedys bralam udzial w LBA wiec albo zaczekam na wiecej nominacji albo dam sobie spokoj
UsuńTy to już masz za sobą a ja przed.....
OdpowiedzUsuńkazda z nas znosi to inaczej.
UsuńJako ciotka pozwoliłam sb porwać zdjęcia Alanka :)
OdpowiedzUsuńUroczy <33 !!
Ucałuj go ode mnie :)
Naczytałam się i oczy mam jak 5 zł ;)
teraz kolej na ciebie kochana. z Romkiem czekamy na wiesci " jestem w ciazy" :D:D
UsuńNo wszystko wszystkim, ale kochana, nie musiałaś straszyć tak wielkim bólem podczas porodu. ;D
OdpowiedzUsuńAlanek jest przeuroczy!!
tak jak pisalam w pierwszym czy drugim poscie po porodzie jestem nieodporna na bol i sporo osob uzna mnie za histeryczkę ale ja po prostu pamietam glownie bol i to ze nie bylam juz w stanie oddychac.
Usuńhttp://marny-puch.blogspot.com/2013/09/liebster-blog-award.html Nominowałam Cię do Liebster Blog Award, zapraszam :)
OdpowiedzUsuńŚliczny chłopczyk :)
OdpowiedzUsuńJaki piękny bobasek :*
OdpowiedzUsuńSzybko Ci to nawet poszło :) A opis porodu rzeczywiście wygląda przerażająco. Ja końcówki swojego własnego nawet nie pamiętam. Tylko tyle, co przez mgłę. Rodziłam piętnaście godzin i byłam już wyczerpana. Chociaż osobiście uważałam się za osobę o wysokim progu bólu...
P.S. Nominowałam Cię do zabawy :)
Usuń[http://malego-misia-mama.blogspot.com/2013/09/liebster-blog-award.html]
dzieki za nominacje
UsuńAle słodziak :) Gratuluję takiego słodkiego maluszka :)
OdpowiedzUsuńdziekuje
UsuńZabawne ja tez mam
OdpowiedzUsuńAlanka tylko mój urodził sie o 5.05 i mial 4220 : D I ma takie samo body:) Zapraszam na http://magicfreedom.pinger.pl/
o hehe ale zbieg okolicznosci ;d
UsuńDałaś radę! :)
OdpowiedzUsuńGratuluję, piękny chłopczyk ale co przeszłaś to się namęczyłaś.
OdpowiedzUsuńhttp://superdzieciaczki.blogspot.com/
Ps. pomyliłam adres..zapraszam do mnie http://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńspoko napewno odwiedze ;]
UsuńAle śliczny pucuś :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że już po wszystkim :)
Śliczny Wasz Synek i robi takie dziubki jak nasz:)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście mocna opowieść. Szkoda, że nie ruszałaś się podczas porodu, tak wynika z opisu, pozycja na plecach nie jest najlepsza... Ponoć w Świdniku jest wanna i można rodzić, przynajmniej do kulminacyjnego momentu w wodzie. Zapraszam do siebie - konkurs - można wygrać pieluszkę wielorazową!
OdpowiedzUsuńfaktycznie nieruszalam sie ale po prostu nie bylam w stanie tak mnie wszystko bolalo a w sali byla wanna ale nawet do glowy mi nie przyszlo aby pytac w takim momecie o to czy moge rodzic w wannie.
UsuńSpóźnione gratulacje :) Duży ten Wasz synuś się urodził ;) A tekst taty, że chyba dziewczynka, bo ma takie długie włoski mnie rozwalił :))
OdpowiedzUsuńhej Kamila K. Czy mogla bys jakiś kontakt do siebie np email ? chcialam o cos zapytac .
OdpowiedzUsuńoczywiscie : kamilakonrad92@onet.pl
Usuń