Od wczoraj jesteśmy już w domu, we trójkę.
Obecnie mam chwile dla siebie dlatego też piszę.
Co u nas? Hmm... wszystko w jak najlepszym porządku, pomalutku ogarniamy sytuacje a przynajmniej ja. W szpitalu jak to w szpitalu, stres, płacz, ból... i ciągła myśl że już ma się dosyć.
Obecnie jestem wyspana, odrobinę obolała, przeszły straszne myśli choć dziś w nocy jeszcze płakałam ale to przez Romka bo liczyłam na odrobinę więcej wsparcia z jego strony chociaż podczas nocy, a on po "ciężkim dniu" był zmęczony i chciał się wyspać niby budził się za każdym razem żeby pomóc mi ale po 3 minutach zasypiał... i znów radziłam sobie sama, ale jeszcze się przyzwyczai ja dałam rade 3 nocki spać po 30 minut i jeszcze ogarniać dnie to i on da radę.
Alan przez pierwszy dzień po narodzinach praktycznie cały przespał dlatego i ja miałam chwilę aby odpocząć, przez drugi dzień też spał ale w nocy nie było już tak kolorowo, trzeci totalna masakra cały dzień marudził dopiero w drodze do domu się uspokoił i tak jest aż do teraz, płacze jak boli go brzuszek (to przeze mnie bo nikt mi nie powiedział że nie wolno aż tylu rzeczy jeść) jak jest głodny tylko trochę marudzi ale jak dostanie jeść jest już ok.
Nie lubi gorąca i ogólnie ciepła, nie lubi przewijania (idzie nam i tak coraz lepiej), nie do końca lubi kangurowanie (może mi się tak wydaje tylko), lubi kąpiele, lubi się rozglądać, lubi wsłuchiwać się w kołysanki, lubi jak go Romek przytula.
Zdążyłam już go przegrzać, źle nałożyć pampersa, karmiłam go i płakałam jednocześnie, płakać razem z nim.
Karmiłam go piersią ale od dzisiejszej nocy przestałam, dostaje moje mleko ale przez butelkę ponieważ mam bardzo dużo pokarmu i nie był w stanie łapać dobrze sutków co wiąże się z ranami, niesamowitym bólem, i 2 minutowym ssaniem.
W nocy wstawał tylko 3 razy, 2 razy na jedzenie raz na zmianę pieluszki, ja wstawałam kilkanaście razy więcej by ściągnąć pokarm tak bardzo bolały mnie piersi. (Dobrze że kupiliśmy laktator, choć z początku twierdziłam że nie będzie potrzebny).
Zauważyłam też że jak jestem zestresowana, zła, czy smutna, nie chce mi lecieć pokarm, dlatego też liczyłam na pomoc Romka który nie dawał rady.
Dobrze że kupiliśmy mu mało małych ubranek na 56cm bo się nie mieści w nie.
Jest już posiadaczem garnituru, który sprezentowała mu moja babcia a jego prababcia.
Nie jestem w stanie ogarnąć mojej mamy i sióstr...
Alan ma dopiero kilka dni a one już chciały abyśmy zaraz po wyjściu ze szpitala przyjechali do nich na kilka dni, gdzie nic nie przyszykowane nawet my z Romkiem na 2 oddzielnych łóżkach śpimy, a w dodatku obie siostry chore...
Co nas czeka w najbliższych dniach ?
Przede wszystkim poznawanie się,
Załatwienia wszystkich spraw w urzędach, lekarzach itp....
Jutro Romek organizuje dla kolegów tzw. pępkowe,
Zorganizowanie planu dnia dla mnie i Alana,
Sporządzenie diety dla mnie.
W kolejnym poście dodam relacje z porodu ...
Teraz się zaczną! Rady dobrych cioć i wujciów. Dziewczyno pamiętaj, że jesteś najlepszą matką jaką możesz być! I nie daj sobie wmówić że jest inaczej! Powoli wszystko się ułoży, nie załamuj się i KEEP SMILING! Buziaki i czekam na relację!
OdpowiedzUsuńTak jest na początku, że nie wiadomo co robić, pomimo przeczytanych w trakcie ciąży poradników, gaze, książek itp. Ale jestem pewna, że po 2 tyg będziecie mieli już wszystko w jednym palcu :):) Na obolałe sutki polecam smarowanie ich własnym mlekiem, lub krem bepanthen :)
OdpowiedzUsuńPoczątki są trudne, ale nauczycie się siebie i będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia ! :)
Witam.
OdpowiedzUsuńJestem tutaj całkiem nową czytelniczką :) ale jakoś od pierwszych przeczytanych zdań na twoim blogu bardzo mnie zaciekawiłaś ;)
Jeśli pozwolisz zostanę u was na dłużej. chętnie poczytam i mogę zaradzić czasem jakąś radą, sama mam 2 letnią córcię i wszystkiego uczyłam się sama na własnych błędach.
Pozdrawiam Ania mama Natalki.
P.S też prowadzę bloga.
I oczywiście Gratulacje z okazji nardzin ślicznego synka, dużo radości z macierzyństwa, dużo zdrówka, spokoju i pogody ducha.
OdpowiedzUsuńPrzed Tobą dużo wyzwań ale i cudownych chwil :)
Jeśli karmisz Alanka piersią to dietka jest konieczna. Tak naprawdę to w pierwszych tygodniach musisz się mocno ograniczyć, potem stopniowo próbować nowych rzeczy i obserwować reakcję małego.
OdpowiedzUsuńZ odwiedzin absolutnie zrezygnujcie, tak samo nie pozwólcie odwiedzać Was w domu nikomu, kto jest przeziębiony!! Maluszek nie ma jeszcze żadnej odporności, bardzo szybko mógłby coś załapać...
No i powodzenia w poznawaniu się :)
A na problemy z karmieniem polecam zestaw laktator + nakładki silikonowe na sutki. Najpierw odciągnij trochę mleka, żeby pierś nie była taka twarda i spróbuj przystawić go, używając tej nakładki na pierś. U mnie się sprawdzało, szybko wyleczyłam obolałe i poranione sutki.
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o pomoc tatusia.. ja sie przed urodzenie na to nie nastawialam i.. nie mylilam sie. Najpierw M. odsypial ciezki porod (on!hahaha) potem ja nie mialam sumienia, no bo chlopina na 12 godzin do pracy idzie i musi sie wyspac. Zreszta M. Nalezy do ludzi spiacych jak kamien. Co do karmienia: masz nawal pokarmowy. Odciagaj ale tylko tak by poczuc ulge, a sam sie unormuje. Jak malemu za duzo leci to najpierw postaraj sie odciagnac troche laktatorem, wtedy bedzie mial mniejsze cisnienie. Co do bolacych sutkow: yez przez to przeszlam. Zaciskalam zeby, czasami lecialy lzy, ale przetrwalam i w koncu przeszlo. Pamietaj ze z dnia na dzien bedzie tylko coraz lepiej!!poznacie sie z Alankiem na tyle ze bedziesz wiedziala co oznacza kazdy jego jek:) a tymczasem powodzenia i duuuzo cierpliwosci:*:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Trochę potrwa odnajdowanie się w nowej rzeczywistości, ale jak juz ogarniecie to będziecie mogli być dumni :)
OdpowiedzUsuńGratuluje urodzenia Synka!. Ja poród mam przed sobą. Będę śledzić Twój bloog:)
OdpowiedzUsuńCieszę się,że wszystko idzie ku lepszemu.
OdpowiedzUsuńBardzo współczuje problemu z piersiami.
Trzymam kciuki, będzie dobrze!:)
Super maść na brodawki: purelan. Nie trezeba zmywać przed karmieniem.
OdpowiedzUsuńPierwsze tygodbnie są najtrudniejsze, ale goń Twojego Romka do pomocy!:)
Goszczenie się w pierwszych dniach to chyba nie za fajny pomysł. My byliśmy z 10 dniowym Synkiem u moich Rodziców i strasznie marudził. Teraz ma miesiąc a my jeszcze nie gościmy się ze wszystkimi.
Najpierw sami się ogarniamy i cieszymy sobą:)
Powodzenia! I nie płacz mimo że nie jest łatwo...
Kochana te pierwsze dni niestety są takie trudne...
OdpowiedzUsuńWszystko jest nowe, nieznane, itp.
Jeszcze trochę i dojdziecie do wprawy ze wszystkim :)
moja matka twierdzi, ze najgorsze za Toba, zostaje jeszcze ząbkowanie i juz bedzie coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńdziwnie się czuje, bo w koło coraz wiecej większych brzuchów, wiadomości o tym ze któraś kolezanka etc w ciązy..
szczerze mówiąc, moja fascynacja małymi dziećmi spada z uwagi na fakt, że ja nie wytrzymałabym tego wszystkiego, dlatego podziwiam , że ktoś się decyduje na dziecko.
M.
Jestem pewna, że już niedługo wszystko ogarniesz i spokojnie będziesz się cieszyć macierzyństwem. Pamietaj, że te pierwsze dni to huśtawka hormonalna i chyba nie ma kobiety, która by wtedy nie płakała. Romek tez oswoi się z sytuacją. Panowie potrzebują więcej czasu zwykle, bo u nich właśnie tych hormonów brak. W razie czego masz na blogu mnóstwo dziewczyn, które doradzą w każdej sytuacji :-)
OdpowiedzUsuńWidzę, że dopadł lekki Baby Blues. Nie przejmuj się tym kochana, będzie dobrze :) Romkiem też się nie przejmuj. Albo z czasem nauczy się pomagać Ci, albo nie zrobi tego w ogóle. Tacy są faceci, cóż począć. Jeśli nie chce pomagać w nocy, każ mu robić to w dzień, a sama w tym czasie się prześpij, czy coś. Sen jest teraz bardzo ważny.
OdpowiedzUsuńJak dzidziusiowi odpadnie kikutek pępowiny, to by zmniejszyć jego ból - kładź go na brzuszku. Jak będzie miał brzunio twardy, to możesz dać mu herbatkę z kopru włoskiego (najlepiej nie granulowany, tylko w saszetkach). Popruka sobie po niej trochę i będzie mu lepiej.
Pozdrawiam!
Witajcie w domu :)
OdpowiedzUsuńTrochę mnie przeraża to co piszesz:P Aż się boję jak to będzie z Anastazją
OdpowiedzUsuńKurcze, a dopiero pisałaś, że nie myślisz o porodzie! Zazdroszczę Ci, za masz wszystko za sobą i czekam na kolejne relacje... może się czegoś nauczę... Pozdrawiam serdecznie Ciebie i twojego pięknego synusia :)
OdpowiedzUsuńPoczątki nie są łatwe! Życzę Ci, żeby Wasze wspólne początki były coraz piękniejsze! Z nostalgią sama wspominam jak syn był malusi! Rok temu miał 9 dni :D
OdpowiedzUsuńTrzymam za Was kciuki!
Ach, pępkowe jeszcze zdąży zrobić, teraz jest potrzebny wam!
OdpowiedzUsuńNajgorszy jest pierwszy miesiąc z dzieckiem, a potem nagle zaczęłam dostrzegać radości macierzyństwa. Tyle właśnie potrzebne mi było na ochłonięcie. :-)
Trzymaj się. Pierwsze dni są cieżkie,ale też bardzo ważne! Poznawajcie się, uczcie się siebiw nazwajem i kochajcie :*
OdpowiedzUsuń